Zaczynając biznes często oczekujemy, że wszyscy z takim samym entuzjazmem jak my, będą patrzeć na tę nową inicjatywę. A okazuje się, że jednak nie. Nikt nie rozumiem naszej fascynacji, często nowym, produktem. Nikt nie rozumie tego szaleństwa zmiany pracy i rozpoczynania czegoś nowego. Nikt nie wie co nas pcha do zmiany. I to jest ok. Bo czy my same też ekscytujemy się zmianą w życiu każdego innego człowieka? Ile razy przebiega nam przez głowę myśl… w co ona się pakuje…? Czy też wykupujemy połowę asortymentu gdy koleżanka, sąsiad czy znajoma przyjaciółki odpala nowy biznes? A może udostępniamy ich nowe strony, kontakty do nich czy zachęcamy wszystkich do skorzystania z ich oferty?
Bądźmy szczere, nie. Osobiście zawsze trzymam kciuki za nowe biznesy, za to, że ktoś podjął decyzję, by wziąć swoją karierę zawodową w swoje ręce. Ale nie poświęcam swojego czasu i energii na promocję tego, chyba, że coś niezwykle ze mną rezonuje albo gdy jest to nowe przedsięwzięcie kogoś mi bardzo bliskiego. I tak samo nie oczekuję, że wszyscy dookoła będą mnie polecać, tylko dlatego, że jestem. Choć byłoby miło, hihihi… 😉 Wręcz uważam, że to i tak nie sprawi, że nasze biznesy ruszą z kopyta. Bo to nie inni są odpowiedzialni za reklamę, promocję, merytorykę czy kontakt z klientami w naszej firmie, tylko my same. I to my jesteśmy kołem napędowym tego biznesu.
Ale MLM to przecież marketing rekomendacyjny…, więc…?
Zgadza się, jak najbardziej! Ale żeby coś rekomendować, trzeba wiedzieć co i dlaczego. Trafiają mi się osoby, którym zostałam polecona przez znajomych, którzy sami nie używają olejków. A polecili mnie dlatego, że mnie znają, ufają mi i wiedzą, że jestem dobra w tym co robię, mam już sporą wiedzę i jestem po prostu rzetelna. Ale oni polecili mnie, a nie produkt, z którym na codzień pracuję. Na początku swojej pracy czułam się zawstydzona tym, że ktoś ma o mnie tak dobre zdanie. Po latach nauczyłam się dostrzegać swoją wartość i z wdzięcznością przyjmuję wszystkie polecenia.
Ale to była droga. Dłuuuuuga droga. A zaczęła się ona od jednego ćwiczenia, w którym uczestniczyłam w trakcie jednego ze szkoleń. Zachęcam Ciebie także, do jego wykonania. Miałyśmy wypisać na kartce wszystkie cechy naszej wymarzonej klientki. I bynajmniej nie chodziło o to, że ma kochać olejki i je chętnie kupować. Co lubi, czym się zajmuje, na co poświęca czas, jak radzi sobie w różnych sytuacjach. Co jest dla niej ważne, a co nie? W jaki sposób dba o zdrowie i emocje? Wszystko co nam przyjdzie do głowy. I ćwiczenie szło dalej a ja wtedy pomyślałam…
czy ja jestem swoją idealną klientką?
I wtedy nie byłam. I to mną wstrząsnęło. Bo zrozumiałam, że tak jak w całym wszechświecie podobne przyciąga podobne, tak i tu nie będzie wyjątku. I podjęłam kluczową, dla mojego biznesu, decyzję: jeśli chcę to zbudować solidnie i rzetelnie, to pora, bym zaczęła dążyć do tego ideału z kartki. I krok za krokiem dokonywała się zmiana. Zmiana, która doprowadziła mnie do wspaniałej grupy klientek, które świadomie podejmują decyzje jak ma wyglądać ich życia, ich troska o siebie. Które dokonują wyborów w oparciu o swoje potrzeby, dążenia, ekologię.
I żeby historia mogła się dalej potoczyć, wszystkie nowe potencjalne klientki i osoby zainteresowana tematem, musiały doświadczyć jednej rzeczy: mojego entuzjazmu produktem. Szczerego entuzjazmu, który wynika z moich doświadczeń z jego stosowania. I teraz zawsze go widzą. Bo ja stałam się dla siebie swoją idealną klientką. I dzięki temu jestem tu gdzie jestem.
A jak jest u Ciebie? Czy jesteś ambasadorką produktu, który polecasz? Masz swoje ulubione produkty, z którymi nigdy się nie rozstajesz? Znasz podstawową bazę produktów, po które często sięgają klienci na początku? Czy korzystasz z wszelkich ofert, by mieć jak najszybciej, jak najwięcej różnorodnych produktów, aby się nimi dzielić i je prezentować? Czy też, gdy coś Ci dolega, myślisz od razu: jaki olejek mi pomoże…?
A czy jesteś swoją idealną partnerką biznesową?
Z doTERRA można działać na 2 sposoby: albo zająć się sprzedażą bezpośrednią albo budować sieć samodzielnych klientów przy współpracy z partnerkami biznesowymi. Wybrałam drugą opcję, bo to doprowadziło mnie do uzyskania dochodu pasywnego, elastyczności i niezależności, szczególnie finansowej. Ale żeby nie było tak kolorowo, to na początku oczywiście o biznesie nic nikomu nie mówiłam, bo się bałam, bo uważałam, że za mało wiem… bla, bla, bla… standardowe wymówki świeżynki. Jednak po zrobieniu ćwiczenia z „idealną klientką”, zrobiłam wersję drugą: idealną partnerką biznesową. I jak się domyślasz, absolutnie nie miałam się czym pochwalić, poza determinacją i doskonałą organizacją. I to był trochę kubeł zimnej wody na głowę. Ale ewidentnie był mi potrzebny. I ok, może dziś też nie codziennie jestem swoją wymarzoną współtowarzyszką z tym biznesie, to jednak się staram. Bo dzięki temu zaczynają ze mną współpracę też kobiety, które wiedzą czego chcą i po to idą, a nie tracą czas na rozmyślania.
A czy Ty jesteś przykładem dla osób, z którymi współpracujesz? Czy regularnie organizujesz spotkania, warsztaty czy rozmowy biznesowe? Czy reinwestujesz w swój biznes i czy masz dobrze poukładane relacje ze swoimi finansami? Czy codziennie wykonujesz nasze podstawowe kroki biznesowe? W jaki sposób się rozwijasz? Czy bierzesz udział we wszystkich szkoleniach? Tych pytań jest dużo, dużo więcej… Ale wiem, że umiesz zadać je sobie sama!
Złota rybka…?
Nie, nie. Ten biznes nie jest życzeniowy. Mam świetny produkt, więc chodźcie kupujcie. Program marketingowy jest korzystny, chodźcie pracujcie. To tak nie działa, na całe szczęście. Jak w każdym przedsięwzięciu dostaniesz to, co zainwestujesz. Pytanie tylko czy chcesz? A jeśli tak, to trzymam kciuki, abyś doszła do celu!
Jeśli dopiero szukasz miejsca dla siebie w doTERRA, a to co czytasz rezonuje z Tobą i nie boisz się wyzwań i wysiłku, by jak najszybciej dotrzeć na metę, to daj znać! Być może razem stworzymy coś niezwykłego. Możesz się skontaktować ze mną bezpośrednio lub wypełnić formularz!