Motywacja do działania to jedna z częściej wyszukiwanych fraz w internecie, bez względu na wiek, pochodzenie, płeć i obecną aktywność życiową. Ludzie szukają inspiracji jak zacząć, jak się ruszyć z miejsca, by coś osiągnąć. Czy sukces zawodowy, czy sportowy, a czasem nawet zabrać się po prostu ze swoją rzeczywistością za bary. O samej motywacji, tej zewnętrznej i tej wewnętrznej, jej mechanizmach działania napisano już wiele książek, artykułów. I zrobili to ludzie, którzy mają ku temu kompetencje i dużą wiedzę. Ja się nie poczuwam, by robić motywacyjne wykłady. Jednak jest coś, czym chcę się z Wami podzielić, bo dodaje mi wiatru w żagle.

Skąd u mnie motywacja do działania?

Praca w doTERRA nauczyła mnie, aby zadawać sobie różne pytania. Jednym z nich jest: „po co ja to robię”, czyli moje wewnętrzne „dlaczego?”. Dlaczego wybrałam olejki eteryczne? Dlaczego akurat doTERRA? Dlaczego chciałam zrezygnować z etatu? Dlaczego codziennie działam, by zwiększyć swoje dochody? Dlaczego MLM? Dlaczego edukuję o olejkach? Dlaczego zachęcam do współpracy? Te wszystkie pytania (i wiele innych) prowadzą mnie tylko do kilku odpowiedzi, którymi chcę się z Wami podzielić.

doTERRA daje mi możliwość pracy z domu, z biegającymi pod nogami dzieciakami. Mogę działać też na wyjazdach, czy w kawiarni. W nocy, nad ranem, w południe. Wtedy kiedy mam na to przestrzeń i warunki. doTERRA daje mi też hojne wynagrodzenie, które zależy wyłącznie od zaangażowania mojego i zespołu. I to wszystko sprawia, że realizacja mojego „dlaczego?” jest możliwe.

Dostając to wszystko mam szansę osiągnąć to, co stanowi wielkość wartość w moim życiu. A jest to czas dla siebie i czas z moją rodziną. Czas na wspólne lenistwo, podróże, zabawy. Czas na wspólny, ale i indywidualny rozwój. Po prostu czas na bycie razem.

Etatowi mówię NIE

Gdy zaczynałam pracę jako konsultant doTERRA, wiedziałam, że to co chcę osiągnąć, to możliwość zostania w domu, wówczas z małą Ninką. Dlaczego? Bo nie chciałam, aby była w żłobku od 7 do 17, zdecydowanie zabawy w placówce miedzy 9 a 15 były dla niej wystarczające. I mogłyśmy się wysypiać! Czyli pierwsze pół roku poświęciłam na to, aby móc olejkowym biznesem zrekompensować sobie swoją pensję z etatu. Zrobiłam to. I to był ten moment, gdy poczułam i uwierzyłam, że naprawdę jestem w stanie to zrobić. Bo jak każda z nas na początku tak i ja, miałam mnóstwo wątpliwości i nie czułam się pewnie, że mogę tego dokonać.

Poza odpuszczeniem etatu, chciałam też udowodnić wszystkim, którzy we mnie nie wierzyli, którzy twierdzili, że ten biznes to ściema, że są w błędzie. I nie chodziło mi o to, żeby zrobiło im się głupio (bo niektórzy nadal uparcie twierdzą, że to niemożliwe osiągnąć coś w MLM), ale o to, że będę miała w ręku konkretne argumenty z osobistego doświadczenia. I nic mnie już nie złamie.

Pieniądze na upominki dla moje męża

Skoro na etat wracać już nie musiałam (uf), to miałam dwa wyjścia: zostać tam gdzie byłam i cieszyć się z tego co osiągnęłąm lub rozwijać swój biznes dalej. Zgadnijcie co wybrałam? Tak, tak, działanie. I tu przyszło mi na nowo usiąść i przemyśleć mojego „dlaczego?”. Odpowiedź bardzo szybko wypłynęła z mojego serca: robię to, bo chcę, aby mój mąż mógł mniej pracować. Aby wracał wcześniej do domu, byśmy mieli ten czas, tę przestrzeń dla siebie, dla rodziny. Rodzina, która tylko razem je kolacje i musi „nadrabiać” życie w weekend, to dla mnie stanowczo za mało. I nawet jeśli J. jeszcze nie może zredukować wymiaru swojego zatrudnienia, to w obecnej sytuacji w której jesteśmy, mamy ten komfort, że o wiele spraw nie musimy się martwić. Najważniejsze jest to, że dzieciaki nie muszą być w placówkach czy z nianiami od rana do nocy, bo ja jestem na miejscu i ogarniam i firmę i dom. I także to, że mamy więcej środków, na realizację naszych pomysłów. Co dla mnie ważne, mam też kasę na to, aby kupować J. kolejne płyty, które uwielbia dostawać i słuchać. I tu wypływa kolejny z moich powodów, dlaczego robię to co robię:

Niezależność

Nie chodzi tylko o to, że mam pieniądze na prezenty na urodziny, rocznice i inne ważne wydarzenia w naszym małżeństwie/ rodzinie. Mam wolność w tym, na co przeznaczam swoje środki, przed nikim nie muszę się tłumaczyć i nikogo o nic prosić. Od zawsze tak żyłam i dawało mi to ogromne szczęście i satysfakcję.

W naszej rodzinie mamy 3 stałe budżety (i kilka tymczasowych): wspólny, który obejmuje codzienne życie oraz 2 osobiste: każdy swój. I nie wyobrażam sobie, że nagle ten mój miałby zniknąć, bo nie byłoby czym gospodarować. Tak, niektórzy powiedzą, że przecież na pewno J. by mnie nie zostawił z niczym. No pewnie, że nie. Ale wyobrażacie sobie sytuację, że idę do niego z prośbą, by dał mi kasę na książkę na urodziny mojej przyjaciółki? I wiem, że by nie miał z tym problemu, ale dla mnie to abstrakcja! Potrzebuję wolności, niezależności i swobody w działaniu na wielu obszarach. I ta praca mi to umożliwia.

Zostawić lepszy świat

Harcerstwo, z którym jestem związana od ponad 20 lat (teraz luźniej niż kiedyś) nauczyło mnie, żeby starać się zostawić świat lepszym niż go zastaliśmy. I nie chodzi tu o zrobienie czegoś spektakularnego (choć mogłoby być to fajne), ale o drobne gesty, które wnoszą dobro w życie innych ludzi (plus naturalnie troska o matkę ziemię, obowiązkowo!). Po lekcjach olejkowych dostaję dużo ciepłych słów oraz podziękowań, że pokazałam ludziom nasz produkt. Mówią, że ich codzienność wkracza w inny wymiar. Że żyją naturalniej, że stale poszerzają horyzonty i że pokazują innym, że można żyć lepiej, bezpieczniej, zdrowiej. I to olejki były właśnie dla nich takim czynnikiem do zmiany. Ogromnie mnie to cieszy, bo widzę ile dobrego z tego wynika. I to jest ogromna motywacja do działania, do edukowania.

Jednak pewnym momencie uświadomiłam sobie, że to co robię nie wynika tylko z tego, że chcę lepszej jakości życia dla innych, którą bez wątpienia podnosi używanie olejków. Olejki to tylko jedna strona medalu. Drugą jest praca. Zrozumiałam, że dzielenie się pracą, zapraszanie do współtworzenia tego olejkowego ruchu jest dla mnie niezwykle ważne, bo… Bo dzięki temu daję nadzieję. Daję nadzieję kobietom (głównie z nimi współpracuję) na to, że mogą wziąć życie w swoje ręce. Że mogą zawalczyć o swój los, że mogą stać się odpowiedzialne za siebie. Że mogą się rozwijać, budować pewność siebie, przekraczać swoje granice. I gdy osoba z którą tworzę zespół mówi mi, że odnalazła siebie, że w końcu wie co zrobić ze swoim życiem, to wiem, że ma to sens. I chcę, aby tych kobiet było więcej. Dlatego działam.

A Ty?

Każda motywacja do działania zagrzeje nas do walki, jeśli tylko będzie naprawdę nasza. Nie mamy, koleżanki, brata, ale nasza. Nie coś przeczytane w necie czy książce lub usłyszane w radio, ale wypływające z naszego serca. Własne „dlaczego?” nie podlega ocenie przez nikogo. Jeśli powód, dla którego chcesz coś osiągnąć wyczuwasz w każdej komórce swojego ciała, w każdej swojej myśli, to jesteś na najlepszej drodze by to zrobić. I dokonasz tego. Jeśli wierzysz, że można żyć z rozmachem i właśnie tego chcesz, ale nie wiesz jak tego dokonać, to skorzystaj z moich narzędzi. Zaproś doTERRA do swojego życia i buduj to, o czym marzysz. Poprowadzę Cię krok po kroku ku realizacji Twoich celów. Nie osiągnę ich za Ciebie, ale jeśli Tobie będzie na tym zależało, to jesteśmy w stanie tego dokonać. Tak jak ja dokonuję każdego dnia.